Oficjalna polskojęzyczna strona Jego Świątobliwości Krishna Kshetry Swamiego Maharaja
Krishna Kshetra Swami
W służbie dla Jego Boskiej Miłości A.C. Bhaktivedanty Swamiego Prabhupādy Założyciela-Ācāryi ISKCON-u
Wywiad z Kryszną Kszetrą Swamim

Opublikowane w „Krishna-katha" marzec 2014

Niedawno dowiedzieliśmy się, że przyjmiesz sannjasę i że inicjacja odbędzie się w tym roku w Goloka Dham w Niemczech, podczas Dżanmasztami. Co sprawiło, że zdecydowałeś się na ten krok?

- Za moją decyzją nie stoi jakieś pojedyncze wydarzenie, powiedziałbym, że to raczej wynik wielu lat przemyśleń i refleksji. Byłem ostrożny, ponieważ w przeszłości mogliśmy zaobserwować w ISKCON-ie coś, co możemy określić mianem „ofiar sannjasy" i nie chciałem stać się częścią tej statystyki. Pomyślałem więc, że lepiej poczekać i upewnić się. Czułem jednocześnie, że skoro Śrila Prabhupada inicjował starszych wielbicieli na sannjasinów, miał on w tym cel, który chciałbym uszanować i rozwinąć moja służbę poprzez przyjęcie tego zobowiązania. Ludzie mówią, że w pewnym sensie już jestem sannjasinem. Może tak właśnie jest, ale chciałbym to potwierdzić. Skoro Kryszna zaaranżował istnienie czterech aśramów, to zapragnąłem, aby również mnie pozwolił z nich skorzystać.

Wszystkie aśramy mają na celu wspomożenie służby oddania, więc postrzegam aśram sannjasa jako środek pomocny w rozwoju mojego życia duchowego, a także coś co pomoże innym w ich życiu duchowym.

Jak się z tym czujesz?

- Dobrze! Czuję, że to jest dobre posunięcie. Czas pokaże, ale myślę, że będzie dobrze. Wszystko na to wskazuje. Wszyscy starsi wielbiciele, z którymi się konsultowałem, byli za, GBC jest bardzo pozytywnie nastawione do tej decyzji i nawet astrologowie mówią, że jest to korzystne.

Myślisz, że ta zmiana będzie miała wpływ na Twoje podejście do uczniów, albo innych wielbicieli, czy niewielbicieli i w jaki sposób?

- Jeśli nastąpi zmiana, to miejmy nadzieje, że na lepsze, ale nie mam jakiegoś konkretnego planu zmian. Mam nadzieję, że będę mógł bardziej inspirować wielbicieli i myślę, że z tym aśramem stanie się to łatwiejsze.

Jak widzisz przyszłość swojego akademickiego nauczania po przyjęciu sannjasy?

– Odkąd dwa lata temu – w pewnym sensie – wycofałem się z regularnego nauczania, mogłem bardziej skoncentrować się na Bhaktivedanta College, w którym nadal pracuję. Planuję kontynuować pisanie oraz pracę badawczą i myślę, że sannjasa w żaden sposób na to nie wpłynie. Sądzę, że będę mógł kontynuować bez zakłóceń.

W ostatnim roku zostałeś dziekanem ds. studiów w Bhaktivedanta College w Radhadesh.

- Tak, tak mnie nazywają.

Co to..

- Co to znaczy? Nadal staramy się zrozumieć co to znaczy (śmiech). W dalszym ciągu próbujemy zorientować się co tak naprawdę usiłujemy robić w Bhaktivedanta College. College to ciągle świeży, ale posiadający ogromny potencjał, projekt. Bycie dziekanem ds. studiów oznacza trzymanie pieczy nad jakością akademicką, nadzorowanie programu nauczania oraz stanie na straży wysokich standardów naszych kursów od strony merytorycznej i edukacyjnej.

Jakie jest ogólne znaczenie Bhaktivedanta College dla ISKCON-u?

- Obecnie znaczenie Bhaktivedanta College dla ISKCON-u jest raczej znikome i to jest to co mamy nadzieję zmienić. Chcielibyśmy, aby Bhaktivedanta College był postrzegany wśród szerszego grona społeczności Waisznawów jako znaczący ośrodek gdzie można wysyłać studentów, którzy po zdobyciu kwalifikacji, wrócą do swoich środowisk jako dobrze wyszkoleni i wyuczeni liderzy. To jest nasza idea. Ale podkreślam – jesteśmy wciąż młodą instytucją i może upłynąć trochę czasu zanim to nastąpi. Wciąż nad tym pracujemy.

W ostatnim roku została wydana książka Bhagavata Purana: Sacred Text and Living Tradition (Bhagawata Purana: święte teksty i żywa tradycja) pod redakcją Twoją i Radhiki Ramany Prabhu. Czy mógłbyś opowiedzieć nam coś więcej o tym projekcie i o tomie drugim, nad którym teraz pracujesz?

- Tak, faktycznie to jest pierwszy z dwóch tomów, który powstał na zlecenie amerykańskiego wydawnictwa akademickiego – Columbia University Press. Początkowo zaproponowaliśmy im tylko jedna książkę i chcieliśmy, aby to był dodatek do Śrimad Bhagawatam, który przyczyniłby się do głębszego poznania Bhagawatam poprzez zamieszczone w niej artykuły. Książka składa się z dwunastu artykułów poświęconych dwunastu różnym tematom. Mają one ułatwić zrozumienie, albo być wprowadzeniem do tego, co dla większości ludzi pozostaje wciąż nieznane. Wydawcy zapoznali się z naszą propozycją, która im się spodobała, ale zapytali: – Gdzie jest Bhagawata Purana, której wasza książka ma towarzyszyć? Odpowiedzieliśmy: – Już istnieje i jest to wielotomowe Bhagawatam Śrila Prabhupady. Jednak oni nie byli tym zainteresowani, optowali za jednym tomem, więc tak naprawdę propozycja opracowania skróconej wersji Śrimad Bhagawatam wyszła z ich strony. Przyjęliśmy to – jak to określamy – jako przejaw łaski Kryszny i to jest to nad czym teraz pracujemy. W praktyce oznacza to, że robimy nasze własne tłumaczenie z sanskrytu wybranych fragmentów z Bhagawatam wraz z wiążącymi je streszczeniami, co ma zapewnić ciągłość. Potem te dwie książki będą stanowić swojego rodzaju komplet i mają być razem rozprowadzane na uniwersyteckich fakultetach w krajach anglojęzycznych. Mamy nadzieję, że odniesie to pozytywny skutek. Te dwie książki stanowią pierwszy etap, czegoś co my nazywamy – cztero-fazowym, a może nawet pięcio-fazowym projektem nad którym pracujemy w Oxfordzie – The Bhagavata Purana Research Project (projekt badawczy Bhagawata Purana).

Niedawno miałeś wykłady na rożnych uniwersytetach w Chinach. Jak było? Czy jest jakaś różnica między nauczaniem tam a na Zachodzie?

- No cóż, język jest inny (śmiech), a ja nie mowie po chińsku, więc zawsze mieliśmy tłumaczenie. To była miła okazja, aby spotkać się z kilkoma profesorami i z ich studentami z rożnych uniwersytetów. Mieliśmy bardzo dobry odbiór. Ludzie są bardzo ciekawi, chcą wiedzieć coś więcej o filozofii i religii Indii. To czego szukam, i praca badawcza, którą wykonuję, ma na celu sprawdzenie jak możemy rozwinąć coś bardziej solidnego, coś bardziej istotnego, coś co zacznie żyć własnym życiem w świecie akademickim w Chinach. Dużym ograniczeniem jest dla mnie język. Nauka chińskiego zajęła by mi cale życie, a dla osoby w moim wieku jest to raczej niemożliwe. Staram się zatem jedynie wskazać co można zrobić i być może inni się tego podejmą. Są na to duże szanse, ale na chwile obecną – to nadal faza wstępna.

Czy mógłbyś wskazać jakiś obszar nad którym wielbiciele z ISKCON-u powinni najbardziej popracować, jakie są główne trudności, z którymi musimy się zmierzyć. Innymi słowy – jak możemy stać się lepszymi wielbicielami?

-Dopiero co byłem w Majapur gdzie mieliśmy wielkie zebranie, które nazywa się ISKCON Leaders Sanga (Sanga Liderów ISKCON-u). Przybyło tam około 800 liderów ISKCON-u z całego świata. Dwa lata temu na takim samym spotkaniu była połowa z tej liczby, czyli około 400 wielbicieli. Głównym tematem jest to, co nazywamy planowaniem strategicznym i widzę, że jest wiele dobrych inicjatyw w tym zakresie. Myślę, ze w jakimś sensie można uznać, iż na tym poziomie – wszystko jest pod kontrolą, a wielbiciele są zaangażowani na wiele sposobów. Odbyło się dużo seminariów, z których wiele koncentrowało się wokół tematów dotyczących tego, co dzieje się na zewnątrz. I to też powinno mieć miejsce. Ale co z tym, co dzieje się wewnątrz. Co z pomocą dla wielbicieli, aby mogli głębiej kultywować świadomość Kryszny? Oczywiście takie rzeczy też mają miejsce. Na przestrzeni ostatnich lat odbywają się „japa retreats" (spotkania medytacyjne z mantrą), szczególnie rozwijają ten rodzaj działalności – Saczinandana Swami, Bhuridżan Prabhu i inni. Myślę, że to bardzo dobry omen, bardzo potrzebny i wielbiciele potrzebują takich spotkań. Wydaje mi się również, że jest zapotrzebowanie na większą ilość projektów edukacyjnych. Edukacja w śastrach istnieje, ale uważam, że nadal tylko niewielki procent z wielkiej populacji wielbicieli ma do niej dostęp. Myślę więc, że powinno być tego więcej. Potrzeba więcej dobrych inicjatyw dla większego grona wielbicieli.

Jednym z tematów Twoich zainteresowań jest rozwój społeczności. O czym przede wszystkim powinniśmy pamiętać kiedy spotykamy się z konfliktami w duchowej społeczności i kiedy chcemy znaleźć ich rozwiązanie?

- Myślę, że na początku powinniśmy zrozumieć, że konflikt będzie istniał tak długo jak długo jesteśmy tym kim jesteśmy – ludźmi. Prabhupada powiedział, ze posiadanie rożnych opinii nie jest niczym złym, to raczej pokazuje, że jesteśmy osobami i z powodu naszych osobowości, mogą występować różnice. Czasem zbyt szybko odczuwamy niepokój, bo uważamy, że skoro występują różne opinie, to znaczy, że coś jest nie tak. Ale – tak sobie czasem myślę – dlaczego nie mielibyśmy znaleźć miejsca dla rożnych opinii. Czy koniecznie musimy dojść do wspólnego wniosku w jakimś temacie, czy możemy mieć różne podejścia? Dużo mówimy o jedności i różnorodności, albo jedności w różnorodności, albo o różnorodności w jedności. Nowym konfliktom zawsze towarzyszy jakiś niepokój. Zazwyczaj problemem okazuje się brak dobrej komunikacji. Nie jesteśmy dobrzy w komunikowaniu się i słuchaniu. Ale poprawienie komunikacji nie jest takie skomplikowane. Zajmuje to trochę czasu, wymaga pokory i cierpliwości. Tak naprawdę sprowadza się to do słuchania drugiej osoby i odkrywania gdzie może być trochę prawdy w tym co ona mówi, nawet jeśli nie zgadzamy się z tezą ogólną. Parę umiejętności komunikacyjnych, które mamy nierozwinięte, inni przyswoili sobie podczas podobnych praktyk. Możemy podjąć to wyzwanie. Myślę, że powinniśmy dać sobie przyzwolenie na brak pewności. Kiedy wypływa jakiś problem, to odczuwamy niepokój, ponieważ wydaje nam się, że musimy dojść do konkretnych wniosków i nazwać rzeczy po imieniu. Myślę, że bardziej właściwą postawą będzie: – No cóż, mamy różne opinie w tym temacie, dajmy sobie czas na zastanowienie. Nie spieszmy się z wyciąganiem wniosków. Jednym z powodów dla których myślimy, że musimy dochodzić do wspólnych konkluzji, jest międzynarodowy charakter naszej misji. Cenimy jednolitość opinii i to jest naturalne, ponieważ wydaje nam się, że jeśli przyjdą nowi ludzie i usłyszą różne opinie, poczują się zagubieni. To może doprowadzić do poddania się i zaprzestania procesu. Może tak być. A może właśnie oni docenią to, że mamy w sobie przyzwolenie i przestrzeń na różne opinie. To druga opcja. Zobaczą, że nie jesteśmy robotami mówiącymi i myślącymi to samo. To może okazać się dla wielu z nich bardzo atrakcyjne.